piątek, 9 września 2011

Rozdział szósty

Obudziłam się, leżałam na kozetce, u pielęgniarki.
Nie przypominałam sobie nic, poza czekoladowymi oczami Justina... I jego malinowymi ustami...
O Boże... Czyli to stało się naprawdę!
Wygraliśmy!
-obudziła się!-usłyszałam głos mojego przyjaiela, Pawła.
Był bardzo zmartwiony.
Bał się o mnie, w końcu przyjaźnimy się od przedszkola.
Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że wygląda jakoś dziwnie.
Miał podkrążone i czerwone oczy.
Nigdy, od 11 lat które się znamy, nie widziałam go w takim stanie.
-co się stało?-spytałam słabym głosem.
-byłaś nieprzytomna przez 3 godz.
-wygraliśmy?!-mój głos, już nie był aż tak osłabiony.
Był raczej pełen entuzjazmu.
-tak, kate, wygraliśmy.-powiedział zapłakanym głosem.
-co ci jest?-spytałam
-nic, tylko... Martwiłem się o cb.
-naprawdę? Oh, Paweł, jesteś taki kochany...-szepnęłam, i wtuliłam się w jego czerwoną bluzkę.
-kochasz mnie?-spytał, a w jego głosie słychać było lekki odcień nadziei.
-co, nie! Poprostu... No... Jesteś moim przyjacielem, i tyle!
-przecież wiem-powiedział.
Tego, co później zrobił, nikt by nie przewidział.
Pochylił się nade mną i...
Pocałował!
***Justin***
siedzę na sofie, i myślę.
-Za 10min wychodzisz!-krzyknął zza drzwi Scrappy.
-dobra!-odkrzyknąłem zbierając się do kupy.
Nie widziałem, co mnie wtedy opętało.
Czemu ja ją pocałowałem?
Przecież ona nawet ładna nie jest.
No... Chyba że włosy... I oczy i... Te jej usta...
Nie! Co ja niby gadam.
A może ja... Czy mogłem się zakochać?
***************************
sorrry że tak krótko(znowu) ale długo nie dodawałam, i myślę że narazie wam wystarczy.
ah, ten Justin...

1 komentarz:

  1. Boże Boże Boże <3 to opowiadanie jest cudowneeee <3 chcę następny rozdział dłuższy już!
    Jeeeeej <3 awwww..
    zapraszam do siebie
    http://somebodytolovestorybybieber.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń