środa, 24 sierpnia 2011

rozdział pierwszy.

"About you now", to była pierwsza piosenka, jaką zaśpiewałam.
To ona, przyprawiała całą naszą szkołę o dreszcze.
Gdy na samym początku roku, zaśpiewałam ją na przesłuchaniu do zespołu szkolnego, wszyscy zaniemówili.
Nie chcieli innej wokalistki, chcieli mieć mnie.
Twierdzili, że ze mną, wygrają każdy konkurs.
I tak się stało.
Wygrywaliśmy wszystko.
Mieliśmy już wiele singli.
Wszystkie, od jednej gwiazdy, Mirandy Cosgrove, która tak się składało, należała kiedyś do tej samej drużyny na obozie, co ja.
Pozwoliła nam śpiewać jej kawałki.
Mianowicie, to my je pisaliśmy, a ona je nagrywała.
Np.
"Adored"
"Charle"
"daydream"
"kissin'U"
"FYI"
"what are you waiting for "
nazywaliśmy się: "kate and the frineds"
od mojego imienia, Kate.
Kochałam tych ludzi.
Paweł, grał na gitarze.
Mike, na perkusii.   Adi-gapiak, na klawiatórze, a ja?
Ja, byłam najważniejsza.
Śpiewałam.
Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, a wychowawcą naszego kółka, był sam dyrektor.
Myślałam, że to spełnienie moich marzeń.
Ale nie wiedziałam, że morze być lepiej.
***JUSTIN***
Leżałem na sofie.
Nie wiedziałem, czy to sen czy jawa.

Słyszałem tylko za sobą zamazane głosy.
-to zerwanie naprawdę go przybiło.-mówiła mama jan.

-wiem.po prostu nienawidzę tej dziewczyny. od samego początku wiedziałem że z tego nic nie wyjdzie.-mówił Scooter Braun, mój menager.
nie chciałem o niej myśleć.
ani słyszeć o niej.
-Nienawidzę Seleny, to po prostu jakaś psychiczna laska, chodziliśmy ze sobą prawie rok, a ona...-przerwałem na chwilę, aby zaraz znów zacząć się użalać nad sobą.
-Justin, kochanie, proszę, zapomnij o niej...-szepnęła moja mama, tuląc mnie do siebie.
-Cholera! mam prawie osiemnaście lat, i ryczę jak małe dziecko!
-nie martw się, ja też ryczałem, po zerwaniu z Alyson.-nie wiadomo skąd, pojawił się przede mną Ryan.
-mama jan cię przysłała, nie?-spytałem.
-od tygodnia nie odzywasz się nawet do niej, coś naprawdę było z tobą nie tak.
-ale teraz jest dobrze.-skłamałem, i spróbowałem się lekko uśmiechnąć.
zabolało.
-WOW, czyli pomogłem, nawet jeśli nic nie zrobiłem?- spytał dumny z siebie.
próbował mnie rozśmieszyć.
-tak, powiem, że to twoja zasługa.- zaśmiałem się, pierwszy raz od zerwania z Sel.
-Scooter ma świetny pomysł, na poprawienie Ci humoru.-Ryan był widocznie podekscytowany  tym pomysłem.
-ok, nawijaj, i tak nic mnie nie wkopie w większego doła.- mówiąc to, walnąłem głowę na kolana mojej mamy, która zaczęła głaskać moje włosy.
-ok, słuchaj. Scooter, wymyślił takie coś, że zrobimy konkurs, dla zespołów.
-a na czym będzie n polegał?-spytałem. zaciekawiło mnie to.
-no... wybierzesz zespół, który będzie najlepszy, i nagrasz z nim nowy singiel.
-WOW! a ... dobra, nic.
-no co?- spytał Ryan.
-nie nic.-odpowiedziałem.
zapowiadał się pracowity tydzień.
*****************
i pierwszy jest.
mam pomysł, ale nie wiem jeszcze jak go przełożyć na opowiadanie.
ale piszcie czy wam się podoba.
dzieki, i zapraszam na mojego drugiego bloga: http://my-new-life-is-you.blogspot.com/
jeszcze raz:
THANK YOU!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz