wtorek, 30 sierpnia 2011

Rozdział czwarty


Drzwi ponownie się otworzyły, a ja ujrzałam twarz anioła.
Po prostu anioła-anioła smutku.
Widać że miał za sobą ciężki dzień.
Spojrzał na mnie, a smutek przemienił się w zaciekawienie.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, a on odwzajemnił to podwójnie.
-ok, to teraz was przedstawię, może...-zająkał dyr.-to jest Mayk,nasz perkusista, to Paweł, gitarzysta, Adrian, klawisze, i wreszcie-tu na chwilę się zatrzymał i spojrzał na mnie z podziwem-Nasz największy skarb, wokalistka, Kate. Zagrają swoje najnowsze dzieło, prawdę mówiąc, nie ćwiczyliśmy jeszcze tego kawałka, ale myślę że się uda, Hay You.-to wszystko mówił po angielsku.
-strona czwarta...-szepnęłam, po czym odchżąknęłam, i powiedziałam to jeszcze raz, głośniej.
Adi zaczął wystukiwać rytm na klawiszach, a z głośników popłynęła wolna muzyka , a ja zaczęłam śpiewać.
Przez całą piosenkę Justin nie odrywał ode mnie swojego zaciekawionego wyroku.
***Justin***
śpiewała jak jakąś bogini...
Nie mogłem od niej oderwać wzroku, uzależniłem się od melodii, która wypływała jej tak naturalnym sposobem z ust.
Głos zaczął ginąć, a po chwili muzyka także.
Musiałem spróbować.
-znasz Overboard?-odezwałem się po raz pierwszy.
-no... Tak jakby. Mam podkład.-odpowiedziała.
-śpiewaj-szepnąłem.
-46-to jedyne słowa które wymówiła, po czym z głośników zaczęły wydobywać się dźwięki muzyki, którą sam skąponowałem.
Gdy skończyła śpiewać pierwszą zwrotkę, odjechałem.
Wziąłem drugi mikrofon, i zacząłem śpiewać.
W drugim refrenie, ona zgrabnie przeciągała każde powtórzenie, które było w orginale.
Nie mogłem uwierzyć, że ktoś może dorównać w tej piosence Jessice.
Gdy z głośników wylatywały ostatnie dźwięki muzyki, ja, zupełnie odruchowo, pochyliłem się, a nasze wargi się spotkały...
************
dzięki że czytacie, ale naprawdę, nie wiem nawet ile was jest, proszę, piszcie komentarze, wystarczy chociaż jedno głupie słowo.
Z góry dzięki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz